Eh… ja i moje ambitne plany. Założyłam sobie, że wstanę wcześnie rano, by podziwiać ptaki rozgadane, latające nad bagnem, które tonąć będzie w promieniach ciepłego słońca. Taaa… może następnym razem. Wstać rzeczywiście wstałam i wyjechałam o 6:15… ale tabunów ptaków nie uświadczyłam. Pewnie tak jak i większość normalnych istot, ptaki również nie są fankami deszczowej, zimnej pogody. Teraz to wiem. Gdy jest góra 4 stopnie i mży - wtedy się śpi. Ale nie ja! Na wieży widokowej dziarsko wyciągnęłam kieszonkową lornetkę, rzutem na taśmę nabytą w piątek wieczorem przed wyjazdem… wyjęłam i nic :) może gdzieś tam jakiś bociek, może gdzieś tam coś tam jeszcze przeleciało… ale definitywnie obserwacje ptaków uprawiałam w sposób wielce nieprofesjonalny. Schodząc z wieży spotkałam trójkę osób, wyposażonych w potężne lunety. Zapytałam ich co robię nie tak, że nie mogę trafić na ptaki - przecież jest dobra pora roku i dnia i nawet mam mikro lornetkę… Jeden z nich odpowiedział, że … w tym miejscu, to
Jak doskonale wiecie jakiś czas temu, dokładnie 24.11.2012 w ramach TYGODNIA EDUKACJI GLOBALNEJ zorganizowaliśmy w naszej Piekarni spotkanie, w którym udało nam się połączyć doświadczenia przekazane nam przez znakomitych trenerów Sebastiana Świądra i Adama Markuszewskiego. Elementy performancu skupione na dotyku, wzroku i doświadczeniach słuchowych podkreślonych przez klimatyczna muzykę rytmów afryki dały nam pole do popisu w zaangażowaniu młodych, niczego nieświadomych bywalców naszej „Piekarenki” oraz przypadkowo zgromadzonych ludzi, którzy wpadli poznać nas po raz pierwszy. Akt pierwszy naszej akcji polegał na próbie przedstawienia, w tym wypadku ochotniczce, która miała zasłonięte oczy, wspólnej genezy pochodzenia i wykonania różnych przedmiotów. Staraliśmy się ukazać jak całkiem nieznaczący przedmiot, na który zazwyczaj nie zwracamy uwagi łączy różne wspólnoty świata, również i nas. Następnie uczestnicy naszej akcji zostali zachęceni do przyjrzenia się tablicom, jakie dostaliśmy