Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2013

Biebrzański Park Narodowy - po raz drugi

Eh… ja i moje ambitne plany. Założyłam sobie, że wstanę wcześnie rano, by podziwiać ptaki rozgadane, latające nad bagnem, które tonąć będzie w promieniach ciepłego słońca. Taaa… może następnym razem. Wstać rzeczywiście wstałam i wyjechałam o 6:15… ale tabunów ptaków nie uświadczyłam. Pewnie tak jak i większość normalnych istot, ptaki również nie są fankami deszczowej, zimnej pogody. Teraz to wiem. Gdy jest góra 4 stopnie i mży - wtedy się śpi. Ale nie ja! Na wieży widokowej dziarsko wyciągnęłam kieszonkową lornetkę, rzutem na taśmę nabytą w piątek wieczorem przed wyjazdem… wyjęłam i nic :) może gdzieś tam jakiś bociek, może gdzieś tam coś tam jeszcze przeleciało… ale definitywnie obserwacje ptaków uprawiałam w sposób wielce nieprofesjonalny. Schodząc z wieży spotkałam trójkę osób, wyposażonych w potężne lunety. Zapytałam ich co robię nie tak, że nie mogę trafić na ptaki - przecież jest dobra pora roku i dnia i nawet mam mikro lornetkę… Jeden z nich odpowiedział, że … w tym miejscu, to

Cameron Highlands - Wzgórza herbaty i hydroponicznych truskawek

Najbardziej kręta droga dojazdowa świata? To właśnie tutaj - przynajmniej na to wskazuje mój osobisty ranking szalonych podjazdów i zjazdów. dwie godziny tam i dwie godziny z powrotem - kręcąc się w górę uparcie jak mucha nad słoikiem miodu. Ale warto było :) Nie tylko dla herbaty... i pięknych widoków... ale również dla temperatury niższej o parę stopni w innych regionach Malezji oraz cudownych tropikalnych deszczy, które czynią cię mokrą/mokrym w oka mgnieniu. 

Spotkanie z durianem II

To było moje drugie spotkanie z durianem, nazywanym tu królem owoców. Nie mogłem uwierzyć, że owoc ma ten sam smak, co ciastko zjedzone na nocnym targu. Zapach duriana to zapach cebuli, która zwykle towarzyszy śledziom, jest bardzo rozpoznawalny. Kiedy chodziliśmy ulicami często wiedzieliśmy, że w pobliżu jest właśnie on. Kwestia smaku nie dawała mi spokoju i chciałem podjąć wyzwanie jeszcze raz. Kiedy szliśmy na wyprawę do dżungli w Cameron Highlands zobaczyć pobliski wodospad na murku leżał stos durianów. Część z nich była rozkrojona. Wzięliśmy jeden i zaczęliśmy go oglądać, kiedy poszedł do nas pan mechanik z zakładu zaraz za murkiem. Właśnie zajadał się owocami i zaprosił nas do częstowania się. No i spróbowałem. Smak był o wiele lepszy niż durianowego ciastka - delikatniejszy i kremowy. Nie jest to jednak owoc, którym mógłbym zajadać się codziennie. Zapach towarzyszył mi przez jakiś czas, ale szybko zniknął. Polecam wam świeże owoce. Nawet mały fragment do spróbowania. Adam