Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2012

Biebrzański Park Narodowy - po raz drugi

Eh… ja i moje ambitne plany. Założyłam sobie, że wstanę wcześnie rano, by podziwiać ptaki rozgadane, latające nad bagnem, które tonąć będzie w promieniach ciepłego słońca. Taaa… może następnym razem. Wstać rzeczywiście wstałam i wyjechałam o 6:15… ale tabunów ptaków nie uświadczyłam. Pewnie tak jak i większość normalnych istot, ptaki również nie są fankami deszczowej, zimnej pogody. Teraz to wiem. Gdy jest góra 4 stopnie i mży - wtedy się śpi. Ale nie ja! Na wieży widokowej dziarsko wyciągnęłam kieszonkową lornetkę, rzutem na taśmę nabytą w piątek wieczorem przed wyjazdem… wyjęłam i nic :) może gdzieś tam jakiś bociek, może gdzieś tam coś tam jeszcze przeleciało… ale definitywnie obserwacje ptaków uprawiałam w sposób wielce nieprofesjonalny. Schodząc z wieży spotkałam trójkę osób, wyposażonych w potężne lunety. Zapytałam ich co robię nie tak, że nie mogę trafić na ptaki - przecież jest dobra pora roku i dnia i nawet mam mikro lornetkę… Jeden z nich odpowiedział, że … w tym miejscu, to

jadę - w tym szaleństwie jest metoda

metoda faktów dokonanych . mam bilet wiec jadę. troszkę chaos w głowie. troszkę bąbelki wody sodowej w głowie autentycznie zaciemniające racjonalny odbiór sytuacji. metoda małych kroków i dzielenia dużych odcinków na mniejsze, możliwe do ogarnięcia. myślenie tylko o najbliższym ruchu, nie o dziesiątkach kolejnych. czyli przez najbliższe dni piszę mejle. metoda dzielenia się wrażeniami . dlatego piszę, by pamiętać, by informować, by zdawać sobie sprawę.